"KORONKOWA SUKNIA" Karolina Wilczyńska
"Chodzi o to, że trzeba tę suknię dopasować do charakteru, do emocji i sytuacji życiowej dziewczyny. Znaleźć do sukni tę konkretną osobę, której jest przeznaczona".
"Koronkowa suknia" stanowi kontynuację serii "Na nową drogę życia". Taką nazwę, nosi założona przez Antoninę Stecką agencja weddingowa. Czy Tosia odnajdzie się w nowej branży? Czy podoła w rozwoju swojego biznesu?
Tosia, po roztaniu z narzeczonym, który ją wykorzystał i rezygnacji z pracy, z pomocą siostry zakłada swój własny biznes. Przy rozwoju agencji "Na nową drogę życia", mającą zajmować się organizacją ślubów i wesel, pomaga jej graficzka Kama oraz polecony przez nią Ukrainiec Siergiej. Okazuje się, że oboje nie tylko mają fach w ręku, ale i kreatywne pomysły. Tosi udaje się także nawiązać współpracę z panią Wąssowską, właścicielką najbardziej ekskluzywnego i wyjątkowego salonu sukien ślubnych.
Pierwszą klientką agencji jest Iza. Jak na pannę młodą, w ogóle nie cieszy się z planowanej zmiany stanu cywilnego. Całą organizacją zajmuje się jej matka Wanda. Marzy, aby córka miała nowobogackie wesele, o którym dowiedzą się wszyscy znajomi. Dla niej liczy się prestiż i pieniądze. Pragnie dla Belli i wnuka życia na wysokim poziomie, nawet kosztem miłości. Co wybierze Iza? Miłość i biedę, czy bogactwo i samotność?
Oto główny motyw powieści: miłość czy pieniądze? Panna młoda staje przed ogromnym dylematem. Niełatwo jest jej podjąć decyzję, zwłaszcza gdy znajduje się pod wpływem rodzicielki. Czasem, nieświadomie też, popełniamy błędy rodziców.
"Czy ceną za moje marzenia z dzieciństwa będzie samotność u kresu? - Ta myśl ukłuła ją boleśnie".
Bardzo polubiłam tę serię i zżyłam się z bohaterami. To ciepła opowieść o skomplikowanej miłości. Współczułam Bartkowi i sercowe rozterki przeżywałam razem z nim. Cieszę się, że ponownie mogłam "zajrzeć" do rodziny Steckich, pełnej wsparcia i optymizmu.
Moja ocena: 9/10
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu Filia
Nie słyszałam o tej serii, ale zainteresowałaś mnie.
OdpowiedzUsuń