"GRA POZA PRAWEM" Magdalena Zimniak



"Życie jest jak pudełko czekoladek.
                               Nigdy nie wiesz, co ci się trafi" 
                                                                          Winston Groom "Forrest Gump"

Thriller psychologiczny to mój ulubiony gatunek, zarówno filmowy, jak i literacki. "Gra poza prawem" należy do tego gatunku, lecz oprócz wątków psychologicznych porusza też tematykę obyczajową. Opowiada o niepełnosprawności oraz miłości matki i córki - lecz nie takie zwyczajnej, ale trudnej, pełnej sprzecznych uczuć.
"Zarazem kocham ją rozpaczliwie, zaborczo, złą miłością, ale jaka miłość może narodzić się w potworku?"
O czym jest "Gra poza prawem"?

Wieść gminna niesie, że w pewnym domu w lesie
mieszkała, i to nie sama, niepełnosprawna dziewczyna potworkiem zwana.
Miała na imię Dorota i przez 20 lat nie wychodziła poza domu wrota.
I tak w tej samotności tkwiła do czasu,
aż bibliotekarka Ola zawitała z przyjacielem do lasu.

A w dniu, w którym poczyniono włamania,
stała się również rzecz niesłychana.
Dopuszczono się morderstwa brutalnego,
a denata zostawiono w kuchni leżącego.
Czy to było ciało mężczyzny, czy może kobiety?
Tego Wam nie powiem, niestety.
Bo na tym polega to przedsięwzięcie,
żeby czytając, piętnować napięcie.

"W grze, którą prowadziliśmy, rzadko byłam zwycięzcą, ale nie chciałam być sprzątnięta z placu boju".

Zbrodnia nie została zgłoszona na policję, a śledztwo prowadzą prywatnie dwie bohaterki - Dorota i Ola. Pomimo tego, że się nie znają, czują ze sobą więź, prawdopodobnie ze względu na swoje kalectwo i warunki, w jakich się wychowywały. Pierwsza, to dziewczyna całkowicie uzależniona od swojej matki Beaty, marionetki w rękach zdecydowanej i pewnej siebie doktor Katarzyny Wielosławskiej.
                   "Jest we mnie lęk, który uniemożliwia nawet określenie własnych marzeń".
 Aleksandra Morańska to młoda osoba wychowana w domu dziecka, zwana kulasem. Stara się żyć normalnie, lecz jej natura sprzeczności ze światem, daje o sobie znać.
                   "Babcia mówiła, że moje końskie kopyto i kulawy chód, to kara za grzechy mamy(..) Często zdarzało się jej mnie przepraszać. Kulas. Jedna noga znacznie krótsza, a stopa naprawdę przypominająca końskie kopyto".
Emocji w książce nie brakuje. Magdalena Zimniak zapewnia: szok, współczucie, litość, miłość, zazdrość, co emanuje na czytelnika. Powieść nie należy do cukierkowych. Opowiada o bólu życia codziennego, wewnętrznej walce ze sobą i dążeniu do wolności. Zaciekawia i przekonuje realizmem. Dzięki niej uświadomiłam sobie, jakie miałam w życiu szczęście wychowując się w normalnej i kochającej rodzinie oraz mając zdrowe dzieci. Serdecznie polecam, bo przy niej troski życia codziennego stają się małostkowe.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję


Komentarze

Popularne posty