"NIE CHODŹ PO LESIE NOCĄ" Danka Braun






 "Dom prezentował się znakomicie. W środku lasu, w odosobnieniu, ale ze wszystkimi cywilizacyjnymi wygodami, stał się doskonałym miejscem na wypoczynek. Cisza i spokój. Z dala od miejskiego hałasu, smogu i zaduchu. Zamiast tego ćwierkanie ptaków, cykanie świerszczy i miłe dla ucha bzyczenie leśnych owadów. I monotonny szum strumyka przepływającego tuż obok domu. Same kojące odgłosy natury, tak odmienne od miejskiego harmideru. Tutaj, wśród sosen i świerków, człowiek wspaniale odpoczywał, regenerując zmęczony organizm."


  I kolejna książka Danki Braun, która zaserwowała mi nieprzespane noce. Świetna, zaskakująca, momentami zabawna i emocjonująca.
Już raz przekonałam się, przy lekturze "Krew na sutannie", że autorka ma świetny styl i niesamowite pomysły. Jaką tym razem zagadkę przyjdzie rozwiązać dziennikarzowi Bieglerowi?

   Mark Biegler wraz ze swoją żoną Martą oraz teściami : Robertem i Renatą Orłowskimi wyjeżdża do Żurady Leśnej , do domku Świętej Zośki, który Robert Orłowski odziedziczył w spadku po swojej pacjentce Zofii Florek. W Żuradzie mieszka również matka Renaty (zwanej przez męża Malutką), Wisława Sawicka, a także kuzynka Renaty - Mariola Wąsowska wraz z rodziną. Wyjazd miał być dla rodziny Orłowskich i Bieglerów doskonałym czasem odpoczynku i relaksu, jednak sprawy potoczyły się inaczej.
 Podczas festynu dochodzi w zagajniku, do morderstwa. Zostaje zabity jeden z mieszkańców Żurady, wpływowy biznesmen i jednocześnie znajomy, a raczej członek rodziny Orłowskich. Kto miał motyw? Czy było to morderstwo w afekcie czy może zaplanowane?

Sprawę oczywiście rozwiązuje Sherlock Holmes i jego asystent Watson, czyli znany już czytelnikom z poprzednich części serii, krakowski komisarz Ryszard Bieda i austriacki dziennikarz Mark. Uwielbiam postać Marka Bieglera i jego "Mein Schatz". To postać, która pomaga w śledztwie komisarzowi, ale oprócz satysfakcji rozwiązania zagadki nie ma z tego tytułu żadnych priorytetów. Za to ujawnia, w czasie prowadzenia śledztwa tajemnice, o których nikt wcześniej nie miał pojęcia. I, oczywiście, znowu nie domyśliłam się, kto jest mordercą, za co duży plus ode mnie.



  Powieść porwała mnie. Podoba mi się dojrzałość i profesjonalizm autorki. Mimo, że jest to kryminał, jednak przedstawiony bez strasznych opisów. Najbardziej w książkach Danki Braun wchłaniają i urzekają mnie opowieści bohaterów, a więc elementy obyczajowe wplątane w wątek kryminalny. Ukazują one drugą stronę bohaterów, tę bardziej wrażliwą, wzmagają napięcie. Czytając, czuje się obecność tej postaci obok siebie - tak, jakby siedziała obok i opowiadała mi swoją historię. W tym przypadku jest to historia prawdziwej miłości Marioli Wąsowskiej.
 "Renata, czy byłaś kiedyś tak zakochana, że twój mózg przestał pracować? Że logika została zagłuszona, racjonalne myślenie całkiem uśpione, a obowiązek i odpowiedzialność zamknięte w szufladzie? Że namiętność i pożądanie zwyciężyły rozsądek? Czy zdarzyło ci się całkiem zgłupieć z miłości? (...) Mnie właśnie to spotkało."

 "Iza, jedz, bo ostatnio jesteś chuda jak czarna nitka na spacerze. Malutka, źle się spisałaś wychowując swoją córkę (...) Tatku, wcale nie jestem chuda, tylko rosnę i ciągnie mnie w górę."
  Postacie doskonale ucharakteryzowane, poczucie humoru również na plus. Czyta się przyjemnie i z wielkim zainteresowaniem. Kolejna moja ulubiona autorka, po książki której sięgam z przyjemnością.

 Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prozami.




Komentarze

Popularne posty