"NASZE WŁASNE PIEKŁO" Natalia Nowak-Lewandowska [RECENZJA PRZEDPREMIEROWA]
"Nasze własne piekło" to moja (jak do tej pory) trzecia przeczytana i zrecenzowana powieść autorki. Po przeczytaniu pierwszej, a była nią "Układanka", zainteresowałam się twórczością Natalii, lecz jak mówi przysłowie: "Jedna jaskółka wiosny nie czyni", tak więc postanowiłam przeczytać kolejną. Po drugiej powieści już wiedziałam, że ta kobieta ma potencjał!
"Nasze własne piekło" to historia Niny i Artura. Ona - 30-letnia skrzypaczka, cicha, mało przebojowa, "szara myszka", skryta w swoim bezpiecznym, muzycznym świecie, on - 35-letni, pewny siebie złodziej samochodów, pracujący w korporacji taksówkarskiej, potrzebujący do życia ciągłej adrenaliny. Pewnego dnia los łączy ich drogi życiowe. A zaczęło się od przejażdżki taksówką i...braku portfela.
Tak to zwykle bywa, kiedy spotykają się dwa przeciwne bieguny. Następuje przyciąganie. W tym przypadku spotkały się dwa przeciwstawne i zupełnie różne charaktery.
Nina Wolska, to osoba żyjąca pod dyktando swojej matki, zawsze zadbanej, eleganckiej i dystyngowanej kobiety. Singielka, której do życia, a raczej, w jej przypadku, wegetacji (bo jak nazwać osobę, która nie ma życia towarzyskiego i całymi dniami przebywa na próbach lub na obiadkach u mamusi) potrzebny jest jedynie bezpieczny kąt i praca.
"Cicha, przestraszona, wycofana, niedzisiejsza, mało przebojowa i chyba nie do końca świadoma życia".
Artur Krymski natomiast wie, czego chce. Prowadzi swój poukładany, aczkolwiek nielegalny i niebezpiecznym byt i nawet nie w głowie mu zakochanie czy pałanie uczuciem do płci pięknej. Od dziecka zdany tylko i wyłącznie na siebie - by żyć, musiał "grać nieczysto". Daleki od jakiejkolwiek wrażliwości czy muzyki klasycznej.
Jednak z dnia na dzień w ich umysłach zaczyna dziać się swoista burza mózgów.
Autorka tak poprowadziła kreację, że czytając odczuwałam tę chemię, jaka pojawiła się między głównymi bohaterami. Poprzez porowadzenie fabuły z perspektywy trzech osób, rozumiałam co czują, dlaczego ich zachowania odbiegają od ustalonych reguł. Lubię tego typu narrację, ponieważ można dowiedzieć się, co siedzi w głowie każdego z bohaterów.
Na początku myślałam, że to zwykła obyczajówka, do momentu, kiedy przeczytałam słowa :
"Miałem jeszcze dzisiaj robotę, a robiło się coraz później. Musiałem się przygotować, zmienić samochód, poobserwować okolicę przed wykonaniem zadania".
Po tych słowach pomyślałam: uuu, będzie się działo. I działo się!
Natalia Nowak - Lewandowska posiada dar wydobywania z czytelnika emocji i napięcia. Pochłonęłam ją jednym tchem. Oprócz miłosnego wątku pojawia się kryminalna fabuła. Światek brudnych interesów, wcześniej czy później, musiał dać o sobie znać. Komplikuje on wszystko, co do tej pory Nina i Artur zbudowali oraz doprowadza do łez.
Moją sympatię zaskarbił sobie Wojtek - początkowo dający sobą manipulować przez Panią Wolską, jednak jego późniejsza postawa pokazała, że facet ma jaja.
W powieści autorka zwraca uwagę na patogenną relację pomiędzy matką a córką. Nina odzwierciedlona jest jako marionetka w ręku swojej matki. Marzenia o karierze muzycznej Pani Wolskiej przerwał wypadek, stąd też swoje niespełnione aspiracje przenosiła na córkę. Ponadto ustawiała jej dzień, a nawet życie. Ta zaś, nie chcąc podpaść swojej rodzicielce, robiła wszystko "pod dyktando".
Czy poznanie Artura ją zmieni?
"Nasze wspólne piekło" to nie tylko historia miłosna, lecz również historia o pokonywaniu przeciwności losu. Ukazuje, do czego zdolny jest człowiek, by osiągnąć swój cel. A zakończenie to istny rollercoaster!
Polecam!
Polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz