"OBCY POWIEW WIATRU" Magdalena Majcher

  

 Ostatnio dużo czytam powieści obyczajowych z historią w tle, a to dlatego, że: po pierwsze sporo ich na rynku wydawniczym, a po drugie bardzo lubię ten gatunek literacki. Obok powieści obyczajowych i kryminałów, jest to literatura, po którą często sięgam. Nie należy ona do lekkich, lecz jest niezwykle emocjonalna.

   "Obcy powiew wiatru" to pierwszy tom trylogii zatytułowanej: Saga Nadmorska. Opisuje życie na Kresach w latach 1939-1945 oraz tuż przed jej wybuchem, a także ucieczkę i przesiedlenia. Wszystko to obserwujemy oczami, wkraczającej w dorosłość, Marcjanny Zielczyńskiej. Poznajemy ją u progu pełnoletności i wraz z nią przeżywamy pierwszą miłość, pierwsze zranienia i traumy.

  Marcjanna mieszka wraz z rodzicami i dużo młodszym bratem w Lubomlu. Bardzo lubi jeździc do dziadków na wieś, gdzie zamieszkuje również jej kuzynka Rozalia - bratnia dusza dziewczyny. Jak każda nastolatka chce się zakochać i uwielbia plotkować ze swoją najlepszą przyjaciółką Pauliną.
Życie na wsi różni się nieco od miejskiego. Tam nie widać podziałów pomiędzy Polakiem, Żydem czy Ukraińcem, podczas gdy w mieście te granice są bardziej widoczne. 
"Życie ma wołyńskiej wsi było prostsze. Tutaj nie obowiązywały podziały: za swoich uważało się wszystkich sąsiadów, mówiło się raz po polsku, raz po ukraińsku, a wśród kuzynów miało się i katolików, i prawosławnych".
   Rodzina Zielczyńskich wiedzie dobry i spokojny byt do czasu, gdy w ich strony wkraczają bolszewicy. Dotychczas beztroskie życie w Lubomlu staje się coraz trudniejsze. Niedawni znajomi i dobrzy sąsiedzi stają się wrogami (" Straszne to czasy, kiedy nie wiadomo, kto wróg, a kto przyjaciel..."), zaś wrogowie nie zawsze okazują się tymi nikczemnymi ( "W tej wojnie nie ma Polaków, Niemców, Ukraińców, Sowietów, Żydów i innych nacji. Są ludzie dobrzy i źli. W każdym narodzie znajdą się zarówno jedni, jak i drudzy"). W sklepach brak towarów, do garnka nie ma co włożyć, firmy (w tym frma Pana Zielczyńskiego) zostają przechwytywane. Ludzie z uśmiechniętych i pełnych życia stają się wrakami. Muszą, jak w przypadku naszej bohaterki, szybko dorosnąć, a zdarza się, że i uciekać, by przeżyć.
"W obliczu wojny rzeczy dotychczas ważne stały się błahostkami, a te mniej ważne przestały istnieć".

   Nie bez powodu piszę, że przeżywamy codzienne życie i rozterki Marcjanny, bowiem autorka pisze bardzo plastycznie i dzięki temu wciąga emocjonalnie czytelnika. Ta przepiękna historia utkana na prawdziwych wydarzeniach, daje dużo do myślenia, powoduje że bardziej doceniamy to, co mamy.

  Pomimo że jedne powieści historyczne bardziej przypadły mi do gustu, inne mniej zaciekawiły, to jednak dzięki tej książce, nadal mam chęć czytać o dawnych czasach, mimo małego przesytu. Chłonęłam ją początkowo jak przepyszne ciastko, potem ze łzami w oczach. Cała fabuła, jak i styl powoduje, że nie zważając na trudny temat, chce się po nią sięgać i z niecierpliwością czekam na drugi tom.

Komentarze

Popularne posty