"ODZYSKANE DZIECIŃSTWO" Zuzanna Arczyńska

  

 Nie każde dziecko ma szczęście wychować się w pełnowartościowej, kochającej rodzinie. Lecz wystarczy odrobina miłości i zasad, by wyjść na prostą, by czuć się kochanym. "Odzyskane dzieciństwo" to powieść o potędze miłości i pomocy bliźniemu, o tym, że jeśli otrzyma się chociaż odrobinę zainteresowania, to można wyjść na ludzi.

  Na początku autorka wprowadza czytelnika w świat Marty, samotnie wychowującej dwójkę nastolatków. Z powodów finansowych kobieta zmuszona jest wynająć pokój Marcinowi, który okazuje się kolegą z klasy jej byłego męża. Dzieci Marty, do tej pory wychowywane "samopas", tzn. bez opieki, dobrych wzorców i zasad (bowiem matka musiała zarabiać na życie i nie poświęcała im dostatecznie dużo czasu), zaczęły schodzić na złą drogę. Chłopak wkracza w towarzystwo biorące narkotyki, dziewczyna zaś, by przypodobać się innym, sprowadza do domu chłopaków (w wiadomym celu). Ponadto oboje mają problemy z nauką.
Marcin stara się tę złą drogę wyprostować, skierować ich na tę, która daje szansę i możliwości pójścia w dobrym kierunku. Nie wykłada, nie ględzi, lecz czynami, zrozumieniem i poświęceniem im czasu daje przykład normalnego życia. Uświadamia rodzinie, jak naprawić relacje, o wzajemnej rozmowie i potrzebach dzieci. To jedno z przesłań powieści.

"Zawalcz o siebie, dziewczyno. Chociaż spróbuj. Dzieci ci rosną, a ty nic o nich nie wiesz. Ani one o tobie...To takie smutne".

  Nagle autorka przechodzi do innej historii - historii dzieci wychowanych wspólnie w rodzinie zastępczej, u kochających i oddanych całym sercem: maman i papy. Ukazuje wartościowych, dorosłych już ludzi, którzy dzięki miłości, zainteresowaniu, wsparciu,  otoczeniu ich bezpieczeństwem przez rodzinę zastępcza, wyrośli na wspaniałe, opiekuńcze i pomocne osoby. To one potem przekazują te wartości dalej, chociażby w pomocy maman przy opiece nad młodszym dziećmi.

  W pewnym momencie zastanawiałam się, dlaczego Zuzanna Arczyńska urwała wątek Marty i Marcina i przeszła do ukazania świata dzieci odrzuconych. Aż dotarłam do końca i wtedy zrozumiałam, że było to celowe zagranie.

  Ta powieść to nie jest słodki cukierek. To prawdziwa życiowa opowieść o gorzkich aspektach dzieciństwa. Zawiera ważne tematy i przesłania, o których autorka nie boi się pisać. Mało tego, pisze o tym nie w delikatny, ale w dosadny i zwyczajny, a chwilami brutalny sposób. Za to właśnie cenię sobie Zuzannę, za to, że nie koloryzuje, a ukazuje prawdziwe realia.
Książka napisana jest przejrzystym językiem, wciąga i wzbudza ciekawość.Targa emocjonalnie czytelnikiem: wzrusza, szokuje, ale jednocześnie jest przestrogą dla zapracowanych rodziców. To lektura z morałem: dzięki miłości, ofiarowaniu odrobiny siebie, dzieci odzyskują wiarę w siebie, odzyskują dzieciństwo. Trzeba poświęcić swój czas na wysłuchanie dziecka i rozmowę z nim, na zrozumienie go, bo dobro wraca, a to co po sobie zostawisz, wartości jakie  przekażesz, zaowocują na dalsze pokolenia. Każdy powinie po nią sięgnąć. Polecam!

Komentarze

Popularne posty