"(NIE)MŁODOŚĆ" Natasza Socha



" Doszło do mnie, że starość jest wszędzie. Nie tylko w kolejkach do apteki  czy poczekalniach u lekarzy. Nie tylko samotnie krusząca bułki dla kaczek w pobliskim parku albo zajmująca miejsca w autobusach. Starość jest też na ulicach, w kawiarniach, w kinach, sklepach i na przystankach. Owszem, często strudzona, schorowana i jakaś taka grymaśna. Ale też pełna niewymuszonego uśmiechu, dobrotliwego spojrzenia, gotowa na spontaniczną rozmowę. Starość spotyka się z młodością ,  patrzy jej prosto w oczy, zagaduje. Czasem idzie za nią kilka kroków z tyłu, a czasem ją wyprzedza. Czasem idą ramię w ramię".

Co oznacza bycie niemłodym? Czy starość wyznacza wiek? A co zrobić, jeśli ciało pomarszczone, lecz w duszy gra młodzieńczość?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Wszystko zależy od nastawienia.

Klarysa, którą znamy już z poprzednich części, coraz bardziej zapada na demencję starczą. Nie chce jednak dopuścić do siebie myśli, że jest chora. Jej wnuk Maciek, w trosce o bezpieczeństwo babci, i za jej zgodą, postanawia ulokować starszą panią w domu opieki Hebe. Klarysa początkowo jest sceptycznie nastawiona do pracowników oraz pensjonariuszy ośrodka. Nie chce poddać się starości. Sprzeciwia się jej nosząc kolorowe, nieadekwatne do wieku, ubrania, jak również zapisując się na konkurs tańca. Czuje się szczęśliwa tylko wtedy, gdy tańczy.

Marta zaś to 31-letnia kobieta, która została wyrolowana przez swoją przyjaciółkę. Traci pracę i musi zmierzyć się teraz z niezbyt przychylną dla niej rzeczywistością oraz ponieść konsekwecje swoich decyzji. Aby mieć jakieś środki na życie, zatrudnia się na pół etatu jako sprzedawczyni w Sex Shopie, a na drugie pół, jako osoba do pomocy w Hebe. Tam poznaje Klarysę, do której pała sympatią.

"Klarysa była chyba jedyną osobą, której nawet lubiłam słuchać. Oczywiście, że mnie denerwowała, ale jednocześnie miała w sobie coś, co nie pozwalało przejść koło niej obojętnie".


Odkąd w domu opieki pojawiają kursy tańca, prowadzone przez Benedykta, życie obu pań nabiera barw i ich nastawienie co do pobytu w domu opieki zaczyna się zmieniać. Między paniami nawiązuje się przyjaźń, a cała trójka zaczyna się nieźle dogadywać. Młodość i starość zaczyna mówić wspólnym językiem.


Powieści Nataszy Sochy są wyjątkowe, gdyż zawierają życiowe prawdy, czasem przedstawione w dosadny i bolący sposób, czasem humorystyczny. Autorka pisze, co myśli, nie owija w bawełnę. I za to między innymi cenię sobie jej literaturę. Wykreowane przez nią postacie są niesfałszowane i przekonujące.
Ogólnie, cała trylogia mi się podobała.

Komentarze

Popularne posty