"W MOJEJ KRWI" Marek Szydlak



"Przeanalizowałem swoją sytuację. Rodzice nie są zbyt tolerancyjni. Mama, mimo że jest pedagogiem i pracuje w szkole, uznaje, że osoby homoseksualne muszą się leczyć psychiatrycznie. Tata jest bardziej radykalny. Gdy widzi w telewizji Michała Piróga, jak go nazywa "pedzia", to zdarza mu się wołać: "do gazu z nim!".

Taką charakterystykę swojej rodziny przedstawił szesnastoletni Bartek, który odkrył swoją orientację. W sumie nie wiem czy to właściwe słowo "odkrył". Raczej przyznał sam przed sobą, że podobają mu się mężczyźni.

"Odrzucane wcześniej podejrzenia, że mogę być homoseksualista, dotarły do mnie jak trafienie pioruna. Przecież nie od dziś podobają mi się faceci."

Jedyną przychylną Bartkowi osobą jest jego przyjaciółka Kasia. Kasia, ze względu na swoją tuszę też wydaje się być "inna", chociaż ona dobrze się czuje w swojej skórze. Tylko z nią może porozmawiać otwarcie, tylko jej może się zwierzyć i tylko w niej ma oparcie.
Przez przypadek "tajemnicę" Bartka odkrywa jego mama. Jest to dla jego rodziców niesamowity szok, bo przecież nie tak go wychowali. To tak jakby wyciągnąć jedną cegłę z fundamentów i cały budynek zaczyna chwiać się w posadach. Tylko czy faktycznie jest to powód do aż takich reakcji?!

Bartek szuka. Tak jak każdy chce kochać i być kochanym, chce być szczęśliwy i pragnie stworzyć kiedyś, w przyszłości rodzinę. Czy tylko osoby heteroseksualne mają do tego prawo? A nade wszystko pragnie akceptacji. I to ze strony tych najważniejszych dla siebie osób - rodziców.

Jeśli powiedziałabym, że książka napisana lekkim i prostym językiem skierowana jest do młodzieży to chyba byłabym w błędzie. Właśnie nie, książkę powinni przeczytać przede wszystkim rodzice. By ich reakcja nie była histeryczna, by nie opierali się na schematach a przede wszystkim nie stygmatyzowali swoich dzieci i po prostu przy nich byli.
Czasami trafiamy na książki, o których się później długo rozpamiętuje. I ta taka właśnie jest.
Jestem mamą, mam trzech synów. Uważam się za osobę tolerancyjną. Czy zaraegaowałabym jak mama Bartka? Czy brzydziłabym się swoich dzieci i na siłę próbowała wepchnąć w ramy tak zwanej "normalności"? Tylko co to tak właściwie znaczy?

Nie da się nie lubić Bartka. Z tą jego miłością do czytania, wrażliwca z kotami. Nie da się nie trzymać za niego kciuków w tym, aby znalazł miłość, aby rodzice zrozumieli i pozwolili mu być takim jakim się urodził bo orientacja to nie fanaberia, która zmienia się wraz z pogodą. Nie da się także nie współczuć Bartkowi, zagubionemu nastolatkowi, który właśnie w takiej sytuacji potrzebowałby oparcia.
Czasami powtarzamy jakiś ogólniki zasłyszane w telewizji, wyczytane w gazetach, podsłuchane na ulicy. Może wystarczyłoby być bardziej otwartym i pozwolić innym żyć. Po prostu, tyle i aż tyle.

A tak całkowicie na marginesie to Bartek poszedł do mojego liceum, Sky Tower widzę z okna. Jeden z bohaterów mieszka na mojej ulicy. Mimo, że to nie mój przedział wiekowy i fikcja literacja przechodziło mi przez myśl, czy może właśnie taki Bartek mija mnie na ulicy :)

M.

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję Wydawnictwu 

Komentarze

Popularne posty