"BEZ POŻEGNANIA" Agnieszka Lingas-Łoniewska [RECENZJA PRZEDPREMIEROWA]


"Bo rodzina to nie więzy krwi. Nie tylko. Czasami to wspólna przeszłość, historia pełna bólu, okropne obrazy ze świata, który mogą zrozumieć tylko ci, którzy tam byli. A także ci, którzy potem musieli się tam znaleźć, poprzez przeżycia tych, którzy tam byli. (...) Bo trzeba mieć przy sobie kobietę, którą się kocha. Brata, na którego można liczyć.  Dzieci, które można rozpieszczać. Pasję, którą należy pielęgnować.  A wszystko po to, aby potem móc z honorem odejść. I nigdy bez przebaczenia. I nigdy bez pożegnania".

  Kiedy czytałam pierwszą część (Bez przebaczenia), to  emocje aż we mnie buzowały. Wsiąknęłam tak w tę powieść, że nie wiem kiedy ujrzałam słowo koniec.  Podobnie było tym razem. Ta seria jest mi szczególnie bliska, ponieważ: jestem żoną żołnierza i sama pracuję w wojsku, więc doskonale rozumiałam przeżycia bohaterów.

  Bez przebaczenia, po dziesięciu latach,  doczekało się wreszcie kontynuacji. 

 Do Orzysza, pod skrzydła pułkownika Piotra Sadowskiego, przyjeżdża z Wrocławia porucznik Jacek Krall. Ten 32-letni, samotny strzelec wyborowy, okaleczony wewnętrznie po misji w Ghazni, codziennie zmaga się z nawiedzającymi go  koszmarami i poczuciem winy. Próbuje radzić sobie z nimi uciekając w świat narkotykowej nieświadomości, jednak daje to ukojenie na krótko. One wciaż wracają. Wie, że jedynym dla niego wyjściem z bagna jest terapia, lecz wciaż strach bierze górę. Dopiero, gdy okazuje się, że terapeutką jest piękna, rudowłosa pani psycholog, Jacek decyduje się na podjecie walki z demonami przeszłości. 

" Ja jestem tylko po to, aby było ci łatwiej złapać  wszystkie złe rzeczy, przerobić po raz kolejny, zrozumieć i zostawić. Ale nie zostać pokonanym".

 Weronika Szuwarska sama przeżyła tragedię i poprzez pomoc innym próbuje zapomnieć o rozrywającym ją od środka bólu. Lekarstwem na ich bolączki okazuje się być wzajemna pomoc i miłość.

"Był kimś więcej niż tylko pacjentem. Był człowiekiem, który potrzebował pomocy. Jej pomocy. Jej towarzystwa. Jej obecności. A poza tym ona...ona także go potrzebowała".

   Od powrotu Piotra do domu z misji, minęło pięć lat. W tym czasie musiał zmagać się ze strachem, który od czasu do czasu powracał po afgańskich przeżyciach. Ukojeniem  okazała się być jego żona Paulina, kochająca go i wspierająca w każdym momencie oraz synowie: Maks i Adaś. Sadowskim udało się uporać z przeszłością i ich życie rodzinne nareszcie układa się tak, jak powinno. Żyjąc w świadomości, że tamten rozdział jest już zakończony, nagle koszmar starych czasów powraca. Z więzienia wychodzi były przyjaciel Piotra. 

  Agnieszka Lingas-Łoniewska, jak zwykle, rozwaliła system. Tyle emocji, wzruszeń dawno nie przeżywałam. Piękna historia, piękne zakończenie, przy którym uroniłam łzy. Autorka poruszyła ważny i trudny temat  PTSD, czyli zespołu stresu pourazowego, z którym zmaga się cała rzesza żołnierzy wracających z misji, jak również ich rodziny.  Często ich życie opiera się na dramatycznych wyborach i ponoszonych przez nich konsekwencjach.  Najbardziej poruszyła mnie opowieść porucznika Kralla, chociaż to nie jedyna w tej powieści historia, która wywołuje drżenie serca i trzyma w napięciu.

Serdecznie polecam, a Wydawnictwu Burda dziękuję za możliwość przedpremierowego przeczytania i zrecenzowania.





Komentarze

Popularne posty