"UZALEŻNIONY. Droga do trzeźwości" Monika Jagodzińska
"Boże, jak łatwo stracić wszystko, co się osiągnęło. Walka z nałogiem to dosłownie walka o życie".
Pierwsza książka Moniki Jagodzińskiej oczarowała mnie dojrzałością. "Wiara, nadzieja, miłość" opowiada historię nastoletniej dziewczyny, nieakceptowanej przez rówieśników. Przytyki ze strony młodzieży popychają ją w kierunku psychologicznych zmian, a dokładniej anoreksji. "Uzależniony. Droga do trzeźwości" przedstawia natomiast autentyczną historię Adama Gałęskiego, chłopaka, którego zniszczył nałóg. Obydwa wydarzenia uświadamiają nam kruchość życia i wartość przyjaźni oraz rodziny. Obie książki zawierają mądrość życiową i stanowią drogowskaz dla pogubionych. Dlatego tak bardzo cenię sobie lektury młodej autorki.
Adama poznajemy jako dwudziestoparoletniego narzeczonego, w dzień, który miał stać się najważniejszym dniem jego życia, czyli w dzień ślubu. Opowiada nam historię swojego nastoletniego życia, którego o mały włos nie stracił, gdyby wybrał inną drogę. Mówi, do czego doprowadziły go narkotyki i dopalacze. Miał jednak na tyle odwagi i determinacji, by wkroczyć na odpowie tory, a więc udać się na odwyk.Wiele razy go przerywał i wracał do Monaru. Jak sam opowiada, to dzięki uporowi, wsparciu i siłe rodziców, którzy wyrzucili go z domu i pozbawili środków do funkcjonowania, jest teraz szczęśliwym człowiekiem. Poniekąd strach przed śmiercią, tułaczką, pomogły mu w podjęciu takiej, a nie innej decyzji. Bowiem drogi miał trzy:
"Pierwsza to droga Krzyśka, skręt w lewo - (...) zaćpam się na amen, nie będzie już co zbierać, bądź też coś mi się stanie, czułem, że następnym razem nie będę miał już tyle szczęścia; drugą drogą było dla mnie więzienie - skręt w prawo - miałem już kradzieże za uszami, teraz ochroniarz mnie widział, jeśli skręcę tutaj, dalej będę potrzebował pieniędzy (...); no i trzecia droga, na wprost - leczenie, żeby jakoś odbić się od dna".
Wielu młodych ludzi próbuje używek, bo nie zdaje sobie sprawy z tego, że ciężko się potem od nich uwolnić. Mówią: "A co mi szkodzi, tylko spróbuję". Czasem to tylko decyduje o dalszym życiu. Historia Adama powinna być przestrogą dla każdego.
"Dotarło do mnie, co zrobił ze mną nałóg. Nie ja go kontrolowałem, ale on mnie. I to dość mocno. (...) Tak bardzo chciałem, tak mocno pragnąłem, że aż nie potrafiłem przestać. Talizman przyciągał mnie tak bardzo".
Adam Gałęski obrazuje, jak wygląda życie w Monarze, od nowicjusza po tzw. prezesa. To ciągła praca fizyczna i psychiczna, praca nad sobą i współpraca z innymi. Zanim jednak ukończył leczenie, wiele razy przez swoje wybryki "spadł" z wyższego szczebla na najniższy. Ile wtedy traci się wiary, nadziei, jednak grunt, to się nie poddawać i mieć silną wolę.Ta powieść uświadamia, że wraz z uzależnionym, terapię przechodzą również najbliżsi.
Mądra, wartościowa książka. Warto przeczytać.
Moja ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania i zrecenzowania dziękuję autorce oraz Wydawnictwu Psychoskok
Bardzo ciekawa jestem tej historii 👍 ciekawa recenzja mówiąca o chorobie i zmaganiu się z nią
OdpowiedzUsuń