"KIEDY CZASU JUŻ DLA NAS NIE BĘDZIE" Marta Nowik
Samotna Julia przyjeżdża do matki chrzestnej, mieszkającej i pracującej w Domu Pogodnej Starości. Ciotka Antonina czuje się zobowiązana do opieki nad młodą dziewczyną, której los nie oszczędzał. Piękna Julia szybko zaprzyjaźnia się z mieszkańcami DPS-u, którzy zaczęli traktować ją jak wnuczkę.
Po kilku dniach pobytu w Domu Pogodnej Starości, akurat w Wigilię, dziewczyna wyszła na spacer i natrafiła na Eryka. Ich spotkanie nie było zwykłym spotkaniem, bowiem nastąpiło w dziwnych okolicznościach. Zdradzę tylko, że: "ona uratowała jego, a on uratował ją". W jaki sposób? Tego musicie dowiedzieć się sami.
Poznajemy historię pensjonariuszy i uświadamiamy sobie, że bez względu na to, kim jesteśmy i tak wszyscy kiedyś będziemy sądzeni jednakowo.
"My też, tu, w tej umieralni, mamy swoje historie. Każdy z nas coś przeżył przez te wszystkie lata (...) Nie całe życie byliśmy tacy smutni i zgorzkniały. My także cieszyliśmy się życiem, kochaliśmy do szaleństwa, popełnialiśmy błędy, których nie żałowaliśmy. (...) Nieraz byliśmy ludźmi na wysokich stanowiskach, budziliśmy respekt i szachunek".
Dlatego mądre są słowa kierowane do głównej bohaterki:
"Pamiętaj, Julio, teraz jesteś piękna i młoda. Jednak życie bardzo szybko przemija i nie pyta nas o zdanie. Zawsze może nie być jutra. Każdy dzień może być naszym ostatnim. Dlatego bardzo cię proszę, ciesz się życiem, mój aniołku... Kochaj, bo bez miłości to życie jest nic nie warte..."
Ta historia bardzo mnie poruszyła. Podobnie jak "Marzenia..." czytałam z zapartym tchem. Pomimo nostalgii, jaką wprowadza, nie byłam w stanie się od niej oderwać. Według mnie to nie jest zwykła powieść, lecz ma coś z baśni. A ja baśnie bardzo lubię.
Moja ocena: 8/10
Współpraca z autorką i wydawnictwem Novae Res
Komentarze
Prześlij komentarz