"KAMIENICA SCHOPENHAUERÓW" Anna Sakowicz
Byliście kiedyś w Gdańsku? To piękne miasto z historią, otoczone zabytkowymi kamieniczkami. Od średniowiecza, na Motławie, rzece przepływającej przez to klimatyczne miasto, znajdował się port morski.
To tam, w 1788 roku, zmierzali dwaj rzezimieszkowie, by zaciągnąć się na statek - Ben i Robert. Jeden z artystyczną duszą, drugi kombinator i złodziej. Bez grosza w sakwie, wyobrażając sobie Danzig jako istne eldorado, krainę bogaczy, miodem i mlekiem płynącą, musieli zmierzyć się z szarą codziennością, by mieć, co do ust włożyć. Ich losy splatają się z losami domu państwa Schopenhauerów. Anna Sakowicz nie prowadzi nas jednak "na salony", lecz do parnej, pachnącej ziołami i czekoladą kuchni, gdzie początkowo królowała Anna, a potem Frida, jej siostrzenica.
Autorka "kupiła mnie" cudownie poprowadzoną fabułą, przybliżajac życie w XVIII - wiecznym Gdańsku oraz jej mieszkańców. Świetnie oddała klimat tamtych czasów, odkrywając zakamarki miasta i duszy niektórych bohaterów. Z jednej strony autorka ukazała byt bogatej rodziny, oczami Johanny Schopenhauer - kobiety uczciwej, o anielskim usposobieniu, z drugiej życie służby i tych, walczących o każdy dzień, by przetrwać. Piękno, przepych i bogactwo tamtejszego Danzig przeplatało się z brudem, pijaństwem, złodziejstwem oraz zbrodnią, która zostaje popełniona na Annie.
Byłam w Gdańsku kilkakrotnie i za każdym razem to miasto mnie zachwycało. Jadąc, przy najblizszej okazji, inaczej spojrzę na to miasto, oczami przestraszonej Fridy, łaknącej sprawiedliwości i próbującej odnaleźć się jako początkująca kuchmistrzyni. Inaczej spojrzę na Dwór Artusa, a w porcie posłucham odgłosów targowania się i nawoływań okradzionego kupca, wołającego: "Łapać złodziejaszka!". Ta wielogatunkowa powieść oczarowała mnie oryginalną fabułą, dawnym słownictwem i świetnym stylem.
Komentarze
Prześlij komentarz